niedziela, 15 lutego 2015

Stella znaczy Gwiazda


Oj, długo mnie tu nie było. Za długo. Powodów było wiele, nie wszystkie związane z działalnością dziewiarską. Otóż zachciało mi się robić karierę w moim wyuczonym zawodzie! I było świetnie, intensywnie, rozwijająco, ciekawie. Były podróże, spotkania, badania... Przez długich siedem miesięcy. Po czym moje własne dzieci zaczęły mnie błagać, abym już nigdy więcej... 
Nie sposób nie przyznać im racji, w domu byłam niemal gościem, a nawet będąc obecną ciałem, duchem znajdowałam się na platformie badawczej. Ale było warto - poczuć się specjalistą, zrobić coś dla siebie, warto było także zatęsknić za... porządkami domowymi. Za zwykłą codziennością. 
W międzyczasie znacznie ograniczyłam działalność dziewiarską, choć nie zarzuciłam jej zupełnie. Jednym z pomysłów była praca pod dyktando mojej małej projektantki, która wymarzyła sobie pegaza i jednorożca w jednym. Trzymałam się ściśle instrukcji - od kolorystyki począwszy, poprzez kształt skrzydeł, grzywy i ogona, skończywszy na oczach jak gwiazdy.
I oto jest :)

Nasza bohaterka jest w miodowożółtym kolorze, grzywę ma beżową, a skrzydła białe i lekko lśniące.
Młoda projektantka zdecydowała, że grzywa będzie długa i sczesana na jedną stronę, a ogon również długi, w kolorze grzywy.

Oczy jak gwiazdy wyszukała córka moja w swoim magicznym pudełeczku ze skarbami. Pasowały idealnie.
Wykonanie rogu było nie lada sztuką, której wiernie powtórzyć nie potrafię. Improwizowałam.


Skrzydełka wykonałam na drutach o wiele cieńszych niż przewiduje producent użytej włóczki - dzięki temu są dość sztywne. Znakomitym pomysłem było wykonanie skrzydeł podwójnych - dzięki temu są bardzo wyraziste i solidne, na pewno uniosą naszą bohaterkę ku gwiazdom.
Na samym końcu pojawiło się imię - mała projektantka nie spoczęła, dopóki nie odkryła tego właściwego, a poszukiwała we wszystkich znanych jej językach.
Zwyciężyła nieśmiertelna łacina, a Stella znaczy Gwiazda.








Inny projekt, jakim zajmowałam się w ciągu ostatniego roku, jest niesamowicie pracochłonny. Od samego początku nazywam go "dziełem życia". Myślę, że w tym roku zdołam go szczęśliwie zakończyć - takie mam przynajmniej noworoczne postanowienie. Trzymajcie kciuki, bo, mimo że jestem na finiszu, droga jest wciąż daleka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz