Święta, święta.. prezenty, prezenty... Odwieczny dylemat. Tłumy w sklepach, zwłaszcza zabawkowych, wszędzie aniołki i Mikołaje. Niezbyt to nęcąca perspektywa. W tym roku postanowiłam więc samodzielnie zrobić prezenty dla moich pociech. Zebrałam dyskretny wywiad... I oto efekt dzisiejszego dnia - prezent dla 9-letniej córy:
Syrenka, wykonana techniką bezszwową (na okrągło, jak skarpetki, choć może to porównanie jest niezbyt stosowne). Ogon i włosy zrobione z melanżowej włóczki wiskozowej, lśniącej i śliskiej. Na ogonie ścieg francuski celem naśladowania łusek, natomiast ciałko wykonane gładko na prawo. Staniczek i pas na szydełku.
Na koniec rzut oka na burzę włosów.
burza włosów |
Ona jest cudowna :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita! Podziwiam cierpliwość do dłubaniny. :) Ach, o takich włosach marzyłam w dzieciństwie. :))
OdpowiedzUsuńJeszcze zapomniałam zapytać - od góry robiłaś, czy od dołu? (ten rozdzielony ogon - majstersztyk).
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńkofi, robiłam od dołu - w ten sposób łatwiej profilować sylwetkę. A ogon to naprawdę nic trudnego - najpierw robi się dwa identyczne trójkąty, potem się je łączy i stopniowo zwęża - aż do tego najwęższego miejsca na ogonie. A potem już powoli coraz szerzej. Zszycie ogona zostawiłam na koniec, bo tamtędy się wypełnia wszystko oprócz głowy i rąk. Zszywanie polega na połączeniu krawędzi każdego trójkąta osobno. I już :)