środa, 16 października 2013

Przyjaciele z podwórka

Piesek, kotek i prosiaczek - od dziś najlepsi przyjaciele :)
 Pomysłów na zabawę im nie brakuje - tu zastanawiają się, jak wskoczyć do pudła z kasztanami ;)

 Kotek w paski brązowo-miodowe, najbardziej szalony z całej trójki. Puszysty, z wyjątkowo długim ogonem oraz wąsiskami.

Jak widzicie, pasiasty jest niemal cały, z wyjątkiem pyszczka oraz czubka ogona. Taki mniejszy kuzyn tygrysa.
Piesek natomiast to w tej gromadzie głos rozsądku. Poważne spojrzenie, chwilami pełne dezaprobaty, ale...

Spójrzcie tylko, jak dyskretnie zakręca czubek jego ogona! To niechybna oznaka poczucia humoru :)
A świnka to odrębna historia. Świnka jest w tej trójce największym pieszczochem :)   
Przy okazji chciałabym opowiedzieć Wam pewną historię ze świnką w tle. Niezupełnie z tą na obrazku, ale z bardzo podobną. Otóż niedawno sprzedawałam na pchlim targu moje zabawki. Miałam ze sobą trzy świnki, w tym jedną malutką. I oto przyszła 3-letnia Blanka ze swoim tatą. Blanka była szczerze zainteresowana małym prosiaczkiem, ale tata zaproponował, że najpierw obejrzą wszystkie stoiska, a potem zastanowią się, czy wezmą tę świnkę ze sobą. No i poszli...
W międzyczasie inna dziewczynka, niewiele starsza od Blanki i równie zachwycona świnkami, kupiła dużą i małą świnkę. Po jakimś czasie wraca Blanka... Tata mówi: "To my poprosimy tę świnkę". Rozłożyłam ręce... "Już jej nie mam". Blanka spojrzała mi głęboko w oczy... COŚ kazało mi pospiesznie dodać: "...ale można zamówić!". I tak też się stało. Zamówienie złożone, zapłacone z góry.
Dwa dni później prosiaczek trafił na przedszkolną półkę Blanki, opatulony w jej rękawiczkę. 
Zastanawiałam się, czy przesyłka na pewno dotarła, ale przez dwa tygodnie nie spotkałam ani Blanki, ani jej rodziców. A gdy wreszcie spotkałam jej mamę i spytałam, czy świnka dotarła, jej reakcja była żywiołowa! Okazało się, że nie wiedziała, skąd ta świnka się wzięła. Tata Blanki wyjechał zaraz po pchlim targu i nic nie powiedział o zamówieniu. Mama wypytała wszystkie ciocie i koleżanki w przedszkolu - nikt nic nie wiedział. Blanka próbowała coś tłumaczyć, ale historia była dla niej jednak zbyt skomplikowana.
I teraz najlepsze - dzień dostarczenia świnki był jednocześnie dniem urodzin Blanki!
Dowiedziałam się także, że dziewczynka praktycznie nie rozstaje się z prosiaczkiem - śpi z nim, wszędzie z nim chodzi, a przez pierwszy tydzień nosiła go nawet do przedszkola :)
Właśnie po to to robię :)



Nie ma sukni złotej?!

Pamiętacie piosenkę z dzieciństwa o pewnej niedużej lalce, która poszła na bal, choć nie miała sukni złotej? Jako dziecko cieszyłam się, że lala trafiła na bal, ale jakoś zawsze żal mi było, że nie miała złotej sukienki. Wyobrażałam sobie, że wszystkie lale dookoła mają kreacje kapiące złotem i diamentami, a biedna Zuzia nie... 
W końcu dorosłam, mam córkę, a córka ma lale. Pomysł przyszedł natychmiast :)
 
Jedna suknia jest bordowa ze złotą nitką (pierwsze zdjęcia nie oddają prawidłowo jej barw), rozpinana z tyłu, oczywiście z szykownymi guziczkami.


 Druga suknia jest srebrzysta, z lśniącymi białymi zdobieniami i złotymi guziczkami po obu stronach szyi.



A bal mamy raz na tydzień :)

Pasiasty sweterek

Choć dzierganymi zabawkami zajmuję się od niedawna, swetry i inne ubranka robię dokładnie od dziewiątego roku życia. Oto jedno z moich nowszych dzieł - pasiasty golf dla syna. Włóczka Zorza (akryl/wełna), w dwóch odcieniach brązu. Rękawy i przód/tył połączone reglanem tak, aby paski pasowały ;) Uwaga: nie róbcie tego sami w domu!!! Nie wiem, ile podejść robiłam, ale jedno jest pewne: nie da się robić reglanu standardową metodą (czyli na okrągło), jeśli chce się zmieniać kolory. Co ja mówię - da się, ale przy każdej zmianie koloru paska trzeba by odcinać nitkę i zakładać nową. Rozwiązanie tego problemu na szczęście się znalazło - wystarczyło łączyć części na trzech spośród czterech skosów, zwyczajnie obracać robótkę, a na koniec zszyć w miejscu ostatniego połączenia (postarałam się, aby wypadło na tyle sweterka).


Mój model pozował bardzo chętnie :)

...a ten sweterek jest w tej chwili jego ulubionym, co jest dla mnie największą pochwałą :)

środa, 2 października 2013

Królowa sawanny spożywa śniadanie

Majestatyczny krok, smukła szyja, piękne lśniące oczy - oto królowa sawanny :)

Żyrafa wyruszyła na poszukiwanie smacznych kąsków. Poproszona o pozowanie, łaskawie spojrzała w obiektyw...

 Pokazała lewy profil...

















Pokazała prawy profil...


 ... i zaczęła skubać liście, pomrukując z zadowolenia.
Żyrafa ta to najtrudniejsze, jak dotąd, zwierzątko, które wykonałam. Łatki naszywałam po wykonaniu całego korpusu beżowym kolorem, było to bardzo pracochłonne, a i efekt jest nieco zbyt wypukły. Jeśli kiedykolwiek będę robiła żyrafę ponownie, to będę wrabiać łatki od razu, co zaowocuje pomieszaniem z poplątaniem, ale może będzie wyglądać jeszcze lepiej.
Rożki są wykonane na szydełku, pomysłodawcą była moja córka Irma, która stawia swoje pierwsze kroki na polu robótkowym.
Królowa sawanny jest także największym (w sensie - najwyższym) moim dziełem. W najwyższym punkcie mierzy 25 cm.